POCZĄTEK ERY BIRETÓW
27 kwietnia 2012r. w naszej szkole odbyło się pożegnanie tegorocznych maturzystów. Na ten dzień czekali wszyscy. I abiturienci ze względu na wcześniejsze zakończenie roku szkolnego, i nauczyciele, bo wiadomo, mniej uczniów, mniej lekcji, luźniejszy grafik. A jak było podczas uroczystości? Duszno. Tradycyjnie ceremonię rozpoczęło wniesienie sztandaru, odśpiewanie hymnu. Następnie sztandar przekazano klasom drugim, wręczono maturzystom listy pochwalne, nagrody książkowe i rzeczowe, wyliczając przy okazji ich osiągnięcia naukowe, sportowe, podkreślając działalność na rzecz szkoły i poza nią. Tradycyjnie wyróżnieni zostali także rodzice najzdolniejszych uczniów, w których ręce powędrowały listy gratulacyjne. Nie obyło się bez długich przemówień, podziękowań na linii dyrekcja-rodzice, rodzice-dyrekcja oraz uczniowie-nauczyciele. Żeby dodatkowo uświetnić uroczystość zaangażowani zostali członkowie Małego Podlasia. Bo w końcu jak żegnać, to z przytupem, z sentymentem! Żal tylko, że w nostalgicznym wspominaniu trzech lat spędzonych w murach naszego liceum przeszkadzały zbyt wysokie obcasy, otarcia na stopach spowodowanie nie do końca dobrze dobranym obuwiem, tudzież niesforne szwy zanadto obcisłej spódnicy, które zdaje się nie poradziły sobie z natłokiem wrażeń i wzruszeń. W końcu czego się nie robi, żeby wyglądać na pełnoprawnego abiturienta/abiturientkę. Ale żeby nie wpadać w monotonię, dodać trochę świeżości i szyku, tegoroczni maturzyści zapoczątkowali nową erę. Erę biretów (czarnych czapeczek rodem z amerykańskich komedii o licealistach, w których w finałowej scenie grupa nastolatków ogarnięta radością z powodu ukończenia szkoły spontanicznie rzuca je ku niebu) z nowiusieńkim logo szkoły wręczonych im przez tegorocznych drugoklasistów. Więc nie będzie chyba wielkim błędem z mojej strony, jeśli wysnuję wniosek, że przyszli maturzyści również zostaną obdarzeni uroczym upominkiem w postaci owego biretu. I podobnie jak ich poprzednicy z równą spontanicznością oraz radością, będą mieli okazję żywiołowo podrzucić czapeczkę do góry.
Wątpiąca
PAT W SIEMIATYCZACH
W sobotę 26 maja do Siemiatycz zawitał pierwszy regionalny przystanek PaT (Profilaktyka a Ty). Miejscem imprezy była hala widowiskowo - sportowa przy ulicy Świętojańskiej. Uczestnicy przybyli do nas z Milejczyc, Drohiczyna, Ostrowi Mazowieckiej, Sokołowa Podlaskiego, Nurca Stacji, Siemiatycz, Kolbud, a nawet z odległych miast, takich jak Malbork i Wrocław. Prowadzącym przystanek PaT był inspektor policji Grzegorz Jach, który z wielkim entuzjazmem przywitał włodarza naszego miasta, pana Piotra Siniakowicza oraz gospodarzy gimnazjum nr 1- dyrektora Janusza Łopuskiego i panią wicedyrektor Barbarę Kłopotowską.
Uczestnicy Pat-u brali udział m.in. w warsztatach tanecznych, fryzjerskich, wokalnych, plastycznych, fotograficznych. Efekty ich pracy zostały zaprezentowane podczas wieczornego pokazu. Imprezę zakończył koncert Jarosława Chojnackiego.
Agata Warszycka i Eleni Kryńska
Sieciaki – młodzież, w której technologia zabiła prawdziwą młodość
Stwierdzenie zawarte w tytule jest smutne, lecz niestety prawdziwe. Zacznijmy od porównania naszego pokolenia do pokolenia naszych rodziców. Czym one się różnią? Teoretycznie niczym, ponieważ tak samo jak nasi rodzice, tak i my przeżywamy tę pierwszą miłość, ten młodzieńczy bunt i stawiamy pierwsze kroki w dorosłość. Jednakże współczesna młodzież padła ofiarą cyfryzacji, podczas gdy nasi rodzice wszystko zdobywali własnymi rękoma.
To co dawniej robiono w wieku 20 lat, współcześnie robi się w wieku lat 16. Niestety, nieuchronnie życie nabiera tempa, przez co, można by rzec, żyje się krótko i umiera młodo. Biblioteki odchodzą w zapomnienie, zastępują je zasoby Internetu. Jak niewielu z nas wyjdzie pogodnym wieczorem do biblioteki wypełnić kartę, by wypożyczyć książkę ulubionego autora. Dziś, zamiast poświęcać czas i siłę na te czynności, logujemy się w ulubionym serwisie www, ściągając pliki i wrzucając je do drukarki. 5 minut i książka jest, a po przeczytaniu ląduje w śmietniku w zapomnieniu. Tak samo zamiast wziąć kartkę i długopis do ręki, by wysłać list, wchodzimy do sieci, wysyłamy kilka e-maili, kopiujemy treść „słitasnego” SMSka i przesyłamy do swoich ziomków. Lecz powiedzmy szczerze, ilu z nas przechowuje wiadomości sprzed lat? Gdyby nie automatyczne respondenty przypominające o urodzinach bliskiej osoby, to nawet SMS nie zostałby wysłany. Tak samo spytajmy szczerze samych siebie, czy chodzimy na romantyczne spacery przy świetle gwiazd z pierwszą miłością, czy spotykamy się ze znajomymi tak po prostu dla przyjemności? Nie! Bierzemy za telefon, wykonujemy połączenie głosowe, czy też wideokonferencję i spotkanie zaliczone. O pachnących perfumami kartkach na walentynki, zdjęciach przesyłanych tajemniczym listem czy słodkim mikołajku na święta już w ogóle zapomniano. Teraz ważne jest, że ten ma Samsunga Galaxy S II, a tamten Nokię N8 i ten pierwszy wyśle szybciej MMSa, a ten drugi zrobi go lepszej jakości. Tego typu wywody, czy też raczej wyrzuty sumienia można mnożyć w nieskończoność. Nie oszukujmy się i postawmy sprawę jasno. Skoro cyfryzacja zabija w nas podstawowe uczucia teraz, w tak młodym wieku, to dokąd to doprowadzi nas w przyszłości? Co będziemy wspominać na starość? Jak to pisałam z koleżanką X, czy kolegą Y w sieci? Przecież nie pamiętamy, o czym pisaliśmy dwa dni wstecz, a co dopiero gdy będziemy mieć siwe włosy na głowie? A przecież czym innym byłoby wziąć do ręki list czy własnoręcznie wykonaną niespodziankę. Nie idźmy w stronę tej bezdusznej cyfryzacji. Im więcej elektroniki dookoła nas i wirtualnych znajomości z Facebooka, tym samotniej będziemy się czuć, gdy młodzieńczy wiek nam będzie przemijał. To zabawne, ale analogowe medium, takie jak zwykły list, dłużej przeżyje we współczesnym multimedialnym świecie, niż jego komputerowy odpowiednik. Ba! Może przechować zapach, ślad odcisku palca, emocje w postaci pisma. Tego nowe technologie nie potrafią.
Tak więc drogie koleżanki i drodzy koledzy, piszmy do siebie listy, włóżmy trochę serca w nasze relacje. Odłóżmy na bok tę bezduszna technologię i pójdźmy po prostu na spacer. Jeśli teraz się nie opamiętamy, to za kilka lat, gdy wkroczymy w dorosłość, po przeszłości zostanie nam tylko jedno wspomnienie: „przecież tyle mogłem/łam jeszcze zrobić”, ale wtedy będzie już za późno. Na zakończenie przytoczę słowa autora wspaniałego dzieła „Zwycięzca jest sam” - Paula Coelha: „Ten kto nie dostrzega wagi problemów, otwiera drzwi tragediom”. Niech staną się one dla Was przyczynkiem do refleksji i niech zagra w Was uczucie prawdziwej młodości.
Kibicką być czy nie być?
Powszechnie znaną opinią jest to, że mężczyzna oglądający mecz jest całkowicie oderwany od świata rzeczywistego i wielce nieczuły. Nie pomoże już tu: „Kochanie/Misiaczku/Fąfelku, ustąp swojej ukochanej” ani „Rusz te cztery litery, bo chcę oglądać serial, ani też (co jest wielce zatrważające): „Bo zadzwonię do mamusi!” Dla mężczyzny w tej chwili najważniejsze jest to, kto, jak, w którą stronę kopnie piłkę czy strzeli bramkę, czy trener nareszcie dokona zmiany, czy sędzia zauważy faul itp. Co więcej nie obchodzi go, czy ukochana obejrzy 125 odcinek „Kundzi K. – sprzątaczki w wielkim mieście”! W sytuacji krytycznej w salonie zbiera się nawet większa ilość samców (koledzy z pracy, z klatki schodowej, z siłowni, z myjni, z przedszkola, z…), aby razem dość głośno przeżywać rytuał zwany oglądaniem meczu. Pytania typu: „nasi to ci w lawendowych skarpetkach?” są oczywiście surowo wzbronione, ponieważ mogłyby ośmieszyć mężczyznę w oczach jego znajomych. Jedynym zadaniem kobiety w tym czasie jest donoszenie kolejnych porcji popcornu czy też napoju powodującego powiększenie się tzw. mięśnia brzusznego („Bo, Misiu, w gardle mi zaschło, a herbatkę przecież dziś już piłem.”). Więc co pozostaje tej biednej kobiecie? Albo polubić, albo znienawidzić piłkę nożną.
Polubić niewątpliwie się da, zrozumieć niestety niekoniecznie, bo jak piłka może być na aucie, skoro żadnego auta na boisku nie ma. Ale która kobieta oprze się widokowi mężczyzny ubranego w krótkie spodenki, podkreślające wysportowane nogi, z klatką piersiową wyeksponowaną przez dopasowana koszulkę w barwach narodowych, notabene doskonale pasujących do opalenizny? Dla takich widoków warto chyba posiedzieć te 90 minut wraz z ryczącymi samcami i opuścić 125 odcinek ulubionego serialu, którego powtórkę i tak można obejrzeć następnego dnia.
Znienawidzić? I to się da, ale wtedy usłyszymy co najwyżej łaskawe „To ja może posprzątam” po wyjściu kolegów (i to tylko po wygranym meczu, bo po przegranej uczucie dojmującego smutku każe mężczyźnie od razu iść spać).
Warto więc być kibicką. Poza tym dla kogo graliby piłkarze, jeśli nie dla przepięknych inteligentnych, cudownych kobiet?
Katarzyna Pura
„Cenzor” 4(42) 2007/2008
„Wykonując dobrą muzykę, sprawiam sobie autentycznie wielką przyjemność”.
Rozmowa z Pauliną Kryńską (pseudonim artystyczny Kryna:)), tegoroczną maturzystką, pasjonatką muzyki, aktywną członkinią chóru szkolnego.
Magda: Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?
Paulina: Trudno stwierdzić, kiedy tak naprawdę rozpoczęła się moja przygoda z muzyką. Myślę, że przełomowym momentem było moje spotkanie ze scholą działającą przy parafii Narodzenia NMP w Ostrożanach. Do śpiewu w niej zachęcił mnie ks. Paweł Rytel- Andrianik, W 2004 w Ostrożanach roku z inicjatywy ks. Pawła powstała filia Ogniska Muzycznego. Zaczęłam uczęszczać na zajęcia z fortepianu i teorii muzyki.
M: Jak rozwijasz swój talent?
P: Moja "muzyczna droga" przebiegała na wielu płaszczyznach. W 2003 roku nauczyłam się gry na gitarze. Umiejętności te kształciłam przede wszystkim na rekolekcjach oazowych, śpiewając i grając nowo poznane piosenki. Przez lata szkoły podstawowej współprowadziłam scholę w Ostrożanach.
W 2008 pierwszy raz poszłam na pielgrzymkę na Jasną Górę. Była to wyjątkowa, bo 18, pielgrzymka Diecezji Drohiczyńskiej. Podczas pielgrzymowania poszukiwano młodych ludzi do chóru pielgrzymkowego, który miał śpiewać podczas uroczystej Eucharystii 13 sierpnia na Wałach Jasnogórskich. Ja również zostałam zaliczona do tego chóru. Ta grupa młodych tak bardzo zżyła się ze sobą, ze do dziś spotyka się cyklicznie na Drohiczyńskich Warsztatach Muzyki Liturgicznej. To głównie na warsztatach mogę poznawać różne style muzyki poważnej, rozwijać swój głos i umiejętności artykulacyjne.
Od niedawna uczęszczam także na zajęcia z emisji głosu prowadzone przez panią Joannę Łukaszewską w Warszawie.
M: Czym dla Ciebie jest muzyka?
P: Muzyka jest dla mnie sposobem na spożytkowanie wolnego czasu. Poprzez muzykę mogę się wyrażać, kształtować swoją osobowość, wrażliwość. Wykonując dobrą muzykę, sprawiam sobie autentycznie wielką przyjemność.
M: Co po maturze? Muzyka?
P: Po maturze? Muzyka! Oprócz " normalnych studiów" będę uczęszczać do szkoły muzycznej II stopnia, by rozwijać swoje umiejętności. Celem moich działań będzie dostanie się w niedalekiej przyszłości na Akademię Muzyczną im. F. Chopina w Warszawie.
M: Od 2008 roku nieprzerwanie jesteś laureatką konkursu Jesienne Trele. Czy jeszcze Cię to cieszy?
P: Każde zwycięstwo cieszy, to oczywiste. A Trele są wyjątkowym festiwalem, który przybliżył mnie do LO w Siemiatyczach. Udział w Trelach pomógł mi w lepszym zaaklimatyzowaniu się w naszej szkole.
M: Czy jeszcze odczuwasz tremę, gdy występujesz?
P: Trema jest zawsze. Jednak jej wielkość jest zależna od prestiżu występu. Gdy śpiewam dla znajomych, denerwuję się mniej, a w nowym miejscu bardziej. Najważniejsze jest, żeby każdy znalazł swój sposób na walkę z tremą.
M: Dziękuję za rozmowę i życzę Ci, by Twoja muzyczna kariera przebiegła tak jak sobie wymarzyłaś.
rozmowę przeprowadziła Magdalena Boguszewska
Oda na cześć Bella
Gdy glos przenika przez przestworzy tonie,
Gdy mowa brzmi po tej i tamtej stronie,
Dawniej po cienkim drucie, dzisiaj w fal przestrzeni, Każdy człek , o cny Bellu, wielce ciebie ceni.
Bez twojej lotnej myśli skryci kochankowie
Nie wyznaliby uczuć, bo któż je wypowie
Patrząc drugiemu śmiało w oczy?
Tyś zdjął z psychologów trud rozterek i żalów słuchania,
Gdyż twój numer podaje telefon zaufania.
Choć to martwe narzędzie, ale może wiele,
Zwłaszcza, że po drugiej stronie sami przyjaciele.
O Bellu drogi, nie dość na cześć twoją na stojąco owacji,
Żeś pchnął świat w nowe tory lepszej cywilizacji.
Potęgą twój wynalazek, chociaż ubożeje kiesa,
Pisząc tę skromną odę, ślę ci sms’a.
Karolina Kasperuk, klasa IA
Dorośli kontra młodzież
I kto tu bardziej zawinił?
Jak dorośli oceniają współczesną młodzież? Niestety najczęściej słyszymy niepochlebne opinie. Oczywiście nie dotyczy to ogółu młodych ludzi. Narzeka się, że dziewczęta są skąpo ubrane, z mocnym makijażem. Chłopcy „przypakowani”, niegrzeczni, wulgarni. Często widzimy młodzież pijaną, pod wpływem narkotyków, palącą papierosy czy „trawkę”. Zastanówmy się, jaka jest tego przyczyna? Jak to się mówi, „prawda zawsze leży pośrodku”. Nie można o wszystko winić młodzieży.
Wpływ kultury masowej
Wizerunek współczesnych młodych ludzi kształtuje kultura masowa : telewizja, reklamy, czasopisma młodzieżowe, Internet. W obecnym świecie promuje się lekki, przyjemny styl życia. Zwraca się też wielką uwagę na wygląd i ubiór ludzi. Rozwija się medycyna kosmetyczna. Media pokazują, jak można w korzystny sposób poprawić niedostatki naszej urody. Nic więc dziwnego, że dla każdej dziewczyny sprawą „życia i śmierci” staje się codzienny makijaż i tuszowanie nawet najdrobniejszego pryszcza na twarzy. Przyglądając się młodym ludziom w szkole, na ulicy czy w klubie, łatwo możemy domyśleć się, kto jest ich idolem. Najczęściej są to gwiazdy z pierwszych stron gazet. Niejedna mała dziewczynka chciałaby być podobna do Shakery czy Britney Spears. To, jak się zachowują celebryci, ma ogromny wpływ na ukształtowanie młodego człowieka. Dziewczyny naśladują gwiazdy, kopiują ich styl ubierania. Chcąc zwrócić uwagę płci przeciwnej, często przeklinają lub wulgarnie się zachowują. Sceny ze współczesnych filmów, teksty z popularnych młodzieżowych piosenek czy stron internetowych przenoszone są do realnego życia.
Jak jest z chłopakami?
Oni także często są ślepo zapatrzeni w swoich idoli, czyli najczęściej piłkarzy, bokserów, raperów. Chłopcy również dbają o wygląd. Każdy facet, jeśli chce być zauważony przez dziewczynę, musi być „napakowany” i mieć jakiś tatuaż. Musi pokazać siłę i przewagę nad słabszymi.
Jakie są zainteresowania współczesnej młodzieży?
Bardzo ograniczone. Imprezy, chodzenie po sklepach, galeriach, przesiadywanie godzinami przed komputerem na „Facebook’u” , „Naszej Klasie”, „You – Tube”, czy „Demotywatorach”. Młodzież nie jest przyzwyczajona do tego, że istnieją inne formy rozrywki. Zasypywana jest od lat nowymi osiągnięciami techniki : komputerami, komórkami, mp4, I-podami itp. Wkrótce do szkół trafią tablety. Jeszcze trochę i zapomnimy, co to jest książka i zeszyt.
Gdzie są dorośli?
Można winą za wizerunek obecnej młodzieży obarczać tylko ją samą. Jednak mają na to wpływ również rodzice, szkoła. Dorośli, w pogoni za pieniędzmi i dostatnim życiem, zbyt mało czasu poświęcają dzieciom i nie dostrzegają ich potrzeb. Skutki są widoczne na każdym kroku. Wybryki chuligańskie podczas meczów na stadionach i ulicach, narkotyki, dopalacze, zabójstwa, niechciane ciąże, problemy z młodzieżą w szkole, samobójstwa… Zapominamy jednak o tym, że to dorośli kształtują młodzież. To oni powinni pokazać inne wzorce. Przykład zawsze idzie z góry. Trzeba zadbać, żeby było mniej przemocy i wulgaryzmów w filmach, wyeliminować niektóre reklamy. Należy też uświadomić młodzieży i wszystkim ludziom, że największym problemem człowieka jest to, co ma w środku, a nie na zewnątrz.
Gosia Sycewicz, klasa IIF
CO MŁODZIEŻ NAJCZĘŚCIEJ ROBI
W WAKACJE?
Uczeń 1 klasy: Zamierzam ten czas wykorzystać na pogłębianie swojej pasji, jaką jest jazda konna. Jadę na dwutygodniowy obóz. Po powrocie prawdopodobnie będę spędzał czas ze znajomymi.
Uczennica 2 klasy: moje plany na wakacje wiążą się z pracą J, jeden miesiąc będę pracowała, a przez drugi planuję wyjechać ze znajomymi nad morze za zarobione pieniądze.
Uczennica 2 klasy: Ja również będę pracowała, ale przez dwa miesiące, żeby zarobić na kurs prawa jazdy. No i na mniejsze przyjemności ;)
Uczeń 1 klasy: Ja natomiast zamierzam całe wakacje spędzić na odpoczynku, po ciężkim roku nauki. Wyjeżdżam do rodziny nad morze i tam będę odpoczywał.
ON
Z WYPRACOWAŃ SZKOLNYCH:
- Antygona czuła miłość do brata i dlatego go zakopała mimo zakazu króla.
- Baryka zakopał precjoza wraz z żoną i synkiem.
- Chemik pracuje dlatego w białym fartuchu, aby nie wyżreć dziury w ubraniu.
- Chłopi chodzili po polu pionowo i poziomo.
- Czarnecki zebrał dużą kupę chłopską.
- Górnik pogłaskał konia po głowie i cicho zarżał.
- Janko Muzykant był niedojedzony.
- Anielka mimo zakazów ojca kolegowała się z Magdą i świniami.