Wymiana odbywa się w ramach współpracy powiatu siemiatyckiego z niemieckim powiatem Oberhavel w Brandenburgii i jest prowadzona od 1999r. Współpracujemy ze szkołą Oberstufenzentrum (profil ekonomiczny) mającą placówki w Oranienburgu i Zehdenick. Głównym celem naszych corocznych spotkań jest przezwyciężenie barier istniejących między naszymi narodami oraz nawiązanie osobistych znajomości i przyjaźni miedzy młodzieżą polską i niemiecką. Jest to nasz wkład w integrację europejską. Zawsze oczekujemy z radością na przyjazd młodzieży niemieckiej do naszej szkoły. Jej pobyt jest możliwy dzięki dotacji z Polsko - Niemieckiej Współpracy Młodzieży w Warszawie oraz osobistemu zaangażowaniu dyrekcji, wielu nauczycieli i uczniów naszej szkoły. Dla naszych gości przygotowujemy urozmaicony program pobytu tak, aby wywieźli ze sobą jak najwięcej różnorodnych wrażeń. W ramach dotychczasowego programu młodzież niemiecka mogła poznać walory turystyczno - krajoznawcze oraz dorobek kulturalny naszego regionu np. zwiedzanie Rezerwatu Ścisłego w Białowieży, skansenu w Ciechanowcu, zabytków Warszawy, stadniny koni w Janowie Podlaskim, archiwum diecezjalnego w Drohiczynie, poznać warunki życia w Polsce goszcząc u rodzin polskich, brać udział we wspólnych zajęciach integracyjnych (np. ognisko, zajęcia sportowe, wspólne śpiewanie), brać udział we wspólnych zajęciach lekcyjnych (lekcja języka angielskiego, francuskiego i niemieckiego, nauka poloneza i tańców towarzyskich). Rozstania są bardzo trudne. Po wspólnie spędzonym tygodniu nieraz płyną łzy. Opiekę nad kontaktami ze szkołą w Niemczech sprawuje mgr Barbara Bortniczuk - Pura. Pani Bortniczuk - Pura zajmuje się też całokształtem wymiany polsko - niemieckiej, włącznie z pomysłami, organizacją wyjazdów i pobytu zagranicznych gości, planowaniem dalszej współpracy.
Herzlich willkomenn (serdecznie witamy)
czyli
wymiana polsko-niemiecka
W pierwszych dniach września (03-10.09.2005) przebywała w Zespole Szkół w Siemiatyczach grupa uczniów z powiatu Oberhavel wraz z opiekunem. Jak co roku (wymiana odbywa się od 1999 roku) w ciągu tych kilku dni organizatorzy pokazali im najciekawsze miejsca w okolicy i dołożyli wszelkich starań, by umilić im pobyt i pokazać nasz kraj z jak najlepszej strony. Goście z Niemiec brali również udział w zajęciach szkolnych. Całe przedsięwzięcie finansowane było przez Polsko-Niemiecką Wymianę Młodzieży z siedzibą w Warszawie.
Dzień 1: Zwiedzanie stadniny w Janowie i muzeum w Ciechanowcu. Wieczorem ognisko integracyjne. Kathy: „W Janowie widzieliśmy przepiękne championy. Dowiedziałam się, w jaki sposób powstają ich imiona, jakimi kryteriami ocenia się je, za ile sprzedaje na aukcjach. Ciechanowiec zauroczył mnie swoją specyficzną atmosferą dawnych czasów, wyobrażałam sobie jak wyglądało wtedy życie. To był świetny początek pobytu.” Sylwia: „Tego dnia po raz pierwszy rozmawiałam z naszymi gośćmi. Zaczęło się od zdawkowych pytaniach - co robią, gdzie się uczą. To niesamowite, że pod koniec tak się z nimi zżyłam!”
Dzień 2: Wspólne zajęcia lekcyjne z grupą partnerską. Wizyta u starosty. Zwiedzanie Grabarki. Lisa z Niemiec: „Zostaliśmy podzielni na trzy grupy, trafiliśmy do szkół do Ostrożan, Siemiatycz i Czartajewa. Nie byłam pewna, czy łatwo się zaaklimatyzujemy, ale było sympatycznie. Mój drugi język to węgierski i czasem łapałam się na tym, że mówię w nim zamiast po angielsku czy niemiecku! Inni uprzejmie udawali, że mnie rozumieją...Co do dalszej podróży do Grabarki – to niesamowite miejsce, pełne uroki i odrobiny egzotyki, gdyż nie mamy takich kościołów u nas.” Magda: „Na wspólnej lekcji nasza nauczycielka Agnieszka Stypułkowska, przeprowadziła ankietę-zabawę, do której musieliśmy wpisać m.in. co jest twoim ulubionym jedzeniem, co sprawia ci radość, a co wprawia w wściekłość. Susan i Anna lubią hip hop, r’n’b tak jak ja, to pomogło nam się lepiej poznać.”
Dzień 3: Wyjazd do Białowieży. Rezerwat ścisły. Muzeum. Szkoła leśnicza. Rezerwat zwierząt. Lisa: „Mieszkam w Berlinie, więc rzadko mam możliwość tak bliskiego kontaktu z naturą. To może się wydawać dziwne, ale po raz pierwszy zobaczyłam żubra i wilka! W drodze przez puszczę poczułam niesamowitą potęgę przyrody, jej niezniszczalną siłę. Później przeszliśmy się po szkole, usłyszałam granie na rogu.” Karolina: „Pod koniec wszyscy byli trochę zmęczeni, ale na szczęście nie mamy setki na karku. Zaskoczyło mnie mile multimedialne muzeum. Naprawdę warto je zwiedzić.”
Dzień 4: Zwiedzanie: Starówki, Muzeum Miasta Warszawy. Susan: „Stare miasto to urocze miejsce, posiadające świetny klimat. Kupiłam kilka pamiątek dla przyjaciół. W muzeum zaś obejrzeliśmy krótki film o Warszawie”. Belinda: „Podobno starówka to jeden z żelaznych punktów w Warszawie. Zgadzam się, ale muszę dodać do tej listy...największe centrum handlowe w Europie, o które zahaczyliśmy wyjeżdżając w drogę powrotną.” Karolina: „Fakt, w pewnym momencie nawet się zgubiłam. Ale wyszło na plus, bo znalazłam świetną koszulę na prezent dla kolegi. Myślę, że wszystkie dziewczyny, niezależnie od narodowości, uwielbiają zakupy...”
Dzień 5: Wyjście na bazar w Siemiatyczach. Zajęcia sportowe. Zwiedzanie gospodarstwa rolnego. Nauka polskich piosenek „Panie Janie” i „My Cyganie” przy cieście i kawie. Pokaz i nauka tańców prowadzona przez Małe Podlasie. Sophia: „Co tego dnia podobało mi się najbardziej? Trudno wybrać...jeśli muszę, to: tańce i refren „Ore ore...”. Śpiewaliśmy go nawet w autobusie! Lekcje tańca były świetną zabawą. Zgodnie stwierdziliśmy, że warto powtórzyć ten pomysł za rok.” Marta (tańczy od 10 lat w Małym Podlasiu): „Nie sądziłam, że wyjdzie tak świetnie. Początkowo musieliśmy ich zachęcać, żeby spróbowali. Widać było, że bardzo się starają, co jest ważne przy nauce. Czasami mój partner stąpał nie tam gdzie powinien, np. na moje stopy (śmiech). Ale był tak miły, że mu wybaczyłam! Chyba wszyscy dobrze się bawili, nawet jeśli dorobili się odcisków.”
Dzień 6: Wizyta w zakładach rybnych w Bielsku Podlaskim. Podsumowanie pobytu. Popołudnie u rodzin. Melanie: „Na pożegnanie dostaliśmy drobne upominki. Później zostaliśmy „porwani” do domów naszych polskich znajomych. I znowu prezenty! Dostałam bransoletkę i kolczyki, dałam świeczkę i słodycze. Nie sądziłam, że będzie tak fajnie! Naprawdę bardzo się starali i udało im się – poznaliśmy ich rodziny, miejsca gdzie mieszkają, gdzie chodzą wieczorami. To minęło trochę zbyt szybko!” Karolina: „Wcześniej ułożony plan wizyty zadziałał perfekcyjnie. Zsynchronizowałam z rodzinką zegarki (śmiech). Jak tylko dziewczyny weszły (zaprosiłam Sophie i Lisę) i poznały domowników, mama podała obiad, ciągle zadając pytania po polsku np. czy im smakuje. Nie zdążałam z tłumaczeniem! Później pokazałam im dom, tylko wysprzątane pokoje, z dala od kuchni (śmiech) i ogród. Oceniam wizytę (skromnie) na piątkę!”
Dzień 7: Powrót do domu – 13 godzin w drodze. Belinda: „Mam sprawdzony sposób na tak długie podróże – sen, w przerwach śmiech z przyjaciółmi. I kiedy już się obudzę i otworzę oczy – jestem w domu.” Anna (o pobycie): „Świetna inicjatywa. Powinno być więcej takich programów. Zmieniłam odrobinę poglądy na kilka tematów...jasne że na plus!” Lisa: „Pozostaną dobre wrażenia i zdjęcia, które obiecały przywieźć nam dziewczyny z Polski.” Aga: „Odnalazłam z Lisą wspólny język, obie lubimy jazz i czytamy filozofów (to niesamowite ale czytała w autobusie książkę, którą niedawno skończyłam – „Tako rzecze Zaratustra” F.Nietzschego). Obiecałam przywieźć jej płyty, Leszka Możdżera i Jana Garbarka, którymi była zachwycona. Już za dwa tygodnie jedziemy na tydzień do Niemiec, więc znowu się spotkamy.”
Główna organizatorka: (już od 6 lat ta sama) p. Barbara-Bortniczuk Pura (na której spoczywała cała odpowiedzialność za ich pobyt, czy jej się udało? Wystarczy przeczytać powyżej, co dowodzi, że można za niewielkie pieniądze zrobić coś wielkiego).
Podziękowania należą się wielu osobom, w szczególności zaangażowanym nauczycielom, panu Krzysztofowi Szyszko, który prowadził lekcje tańca oraz panu Posławskiemu za słodkie wypieki.
Opinie (my o nich): Ania: „Inaczej ich sobie wyobrażałam. Wiem, że nie można szufladkować innych, bo my też często obrywamy za krzywdzące stereotypy. A oni okazali się naprawdę mili i sympatyczni. Bardziej otwarci. Są podobni do nas - buntują się, szukają prawdziwych przyjaciół, martwią o losy wsi, kraju, czasami czytają filozofów (tak jak ja), słuchają tej samej muzyki. W podobny sposób spędzają wolny czas. Monika: „Uważam, że są bardziej pozytywnie nastawieni do innych. Częściej się śmieją, bardziej kochają życie i potrafią z niego korzystać. Nie przejmują się konwenansami, kompleksami, tym co można, a co nie. Młodzi Niemcy pokazali nam, jak bez strachu spoglądać w przyszłość, kochając to co tu i teraz. Ich życie jest łatwiejsze, bo mogą państwo traktować jak dobrego papę, wielkiego Big Brothera, który ich widzi, słyszy i nie pozwoli ich skrzywdzić. My niestety nie możemy pozwolić sobie na ten komfort. Nie mają skonkretyzowanych planów na przyszłość. Ale czy to źle? Możemy im tego zazdrościć. Kochają chwilę obecną bez spoglądania w przeszłość i przyszłość. Młodzi Niemcy nasz stres, strach, wrogość do instytucji czy wyścig szczurów zastępują beztroską i Carpe Diem w swoim specyficznym wydaniu.”
Opinie (ich o nas): Lisa: „Właściwie się nie różnimy. Polacy są może bardziej ambitni, bardziej serio traktują życie. Inaczej niż my. My jesteśmy bardziej na luzie. Nie jesteśmy tak zdyscyplinowani. Widać był, że bardzo się starali. Przygotowali bardzo zróżnicowany program, z czego wycieczki były ich bardzo istotną częścią – poznaliśmy najciekawsze rejony Podlasia oraz stolicę.” Maida: „Nawiązałam kontakt z wieloma osobami. Świetnie się z nimi dogadywałam po angielsku, na szczęście nie ma między nami bariery językowej.” Kathy: „Było sympatycznie, w domach również. Kiedy przyjadą do Niemiec chcemy pokazać im jak my żyjemy. Szykujemy im wiele niespodzianek!”
Termin rewizyty: 27.09-04.10.2005
Karolina Konczerewicz
„Na podbój Zachodu”
27 września 2005r. grupa maturzystów z Liceum Ogólnokształcącego im. KEN w Siemiatyczach, z Zespołu Szkól Rolniczych w Ostrożanach i Czartajewie, udała się z rewizytą do Niemiec. Pobyt trwał 8 dni i był możliwy dzięki środkom finansowym otrzymanym z Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży z siedzibą w Warszawie. Od 6 lat prowadzimy wymianę uczniów z Oberstufzentrum Oberhavel I w Oranienburgu. Całokształtem wymiany polsko - niemieckiej zajmuje się pani profesor Barbara Bortniczuk- Pura.
Przekraczając Odrę ruszyliśmy na podbój Zachodu. Po długiej, meczącej podróży(bo aż 15 godzinnej) dotarliśmy do miejsca przeznaczenia. W tym roku zakwaterowani zostaliśmy w nowo pobudowanym internacie w Zehndenick. (Pierwszą przeszkodą, której musieliśmy stawić czoło były strome schody znajdujące się w każdym z pokoi. Po tych schodach wdrapywaliśmy się do swoich łóżek.)
Nasi niemieccy przyjaciele przygotowali nam szereg różnych atrakcji, takich jak wizyta na lekcjach w niemieckiej szkole w Oranienburgu. Tak oto opisuje swoje wrażenia z tej wizyty Kora: „Byłam na lekcji fryzjerstwa i bardzo mi się podobała ta lekcja. Trwała 2 godziny w miłej i przyjaznej atmosferze, że czas szybko minął. Sala lekcyjna była dużym salonem fryzjerskim. Bez wahania zgodziłam się na drobny „zabieg” fryzjerski. Moim fryzjerem był młody i miły chłopak. Obciął mi trochę włosy i fajnie je ułożył. Byłam zadowolona podobnie jak reszta moich koleżanek z Polski, które uczestniczyły w tych zajęciach. Można było też zdecydować się na manicure, makijaż i komputerowe dobieranie fryzur. Wszystkie spędziłyśmy tam wesołe 2 godzinki.” Oprócz lekcji fryzjerstwa uczestniczyliśmy też w lekcjach języka angielskiego, technologii żywienia i informatyki oraz w zajęciach sportowych.
Wielu atrakcji dostarczyła nam wizyta w Ceglarni Mildenberg. Tutaj można namacalnie przeżyć sto lat historii cegielni i techniki. Stąd właśnie wywodzi się materiał na charakterystyczne dla wschodnich Niemiec domy. Dotarliśmy tam płynąc stateczkiem w towarzystwie naszych przyjaciół z Niemiec. Miło również wspominamy pobyt w Himmelpford. Mogliśmy tam do oporu nawąchać się ziół i kwiatów podążając za miłą, starszą zielarką. Tam również czekała na nas niespodzianka przygotowana przez partnerów z Niemiec, a było to spotkanie z....św. Mikołajem! A jednak! Święty Mikołaj istnieje…
Nie mogliśmy wyjechać z Niemiec nie będąc w Berlinie. Byliśmy w Bundestagu, przeszliśmy przez słynną Bramę Brandenburską, która jest częścią znanej Alei pod Lipami, gdzie na naszej drodze stanął niedźwiedź-symbol stolicy Niemiec.
Najciekawszym punktem naszego pobytu był dzień spędzony z partnerami. Pojedynczo lub małymi grupkami udaliśmy się z naszymi niemieckimi znajomymi do ich rodzin. Była to okazja do poznania ich kultury i obyczajów. Rodziny przywitały nas z ogromną serdecznością i otwartością. Czekał na nas oczywiście obfity posiłek. Czas spędziliśmy na rozmowach, oglądaniu zdjęć i zwiedzaniu rodzinnych miejscowości.
Miłym zwieńczeniem naszego pobytu w Niemczech był udział w obchodach święta narodowego zjednoczenia Niemiec w Poczdamie. Zgodnie z zasadą „jak dają to bierz” zgromadziliśmy z tego miejsca wiele pamiątek, gadżetów oraz materiałów przydatnych do nauki języka niemieckiego. „ Dzień ten był okazją do poznania w jaki sposób Niemcy obchodzą swoje święto narodowe. Według mnie nieco różnią się pod tym względem od Polaków. Nie dekorują domów flagami narodowymi, jednak wszyscy udają się na centralne uroczystości.” –wrażenia Magdy.
Do kraju wróciliśmy 4 października cali i zdrowi. Na koniec chcielibyśmy podziękować naszym opiekunom: p.prof. Barbarze Purze, p.prof. Agnieszce Stypułkowskiej za włożony wkład w wyjazd.
Sylwia Miłkowska, Karolina Podres , klasa III B, foto: Stanisław Kiszczyński
Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży
24 kwietnia 2006 r. rozpoczął się kolejny pobyt młodzieży niemieckiej w naszym powiecie. Trwał 6 dni, a umożliwiło go dofinansowanie otrzymane z Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży - organizacji z siedzibą w Warszawie. Wymiana jest owocem wieloletniego porozumienia między powiatem siemiatyckim a niemieckim powiatem Oberhavel. Nad jej przebiegiem czuwa p. Barbara Bortniczuk-Pura, nauczycielka języka niemieckiego w LO im. KEN w Siemiatyczach.
W czasie pobytu na Podlasiu 10 - osobowa grupa młodych Niemców mieszkała w internacie w Czartajewie. Gościom zapewniono wiele atrakcji. Nie było dnia, żeby nie zobaczyli nowego miejsca. Zwiedzili Siemiatycze, Drohiczyn - tamtejsze muzeum, skansen w Ciechanowcu, odwiedzili Białowieżę. Znalazł się też czas na wycieczkę do Lublina, stadniny koni w Janowie Podlaskim i sanktuarium w Grabarce. Jednak największe wrażenie zrobiła wizyta na Majdanku - miejscu zagłady ponad 230 tysięcy istnień ludzkich, 54 narodowości z 29 państw świata. Na twarzach młodzieży widać było zadumę i smutek, a nawet łzy. Wielu z nich towarzyszyły różne refleksje: " Jestem przeciwna temu, co zrobili kiedyś Niemcy, ale również temu, że Niemcy, ci żyjący teraz, są obwiniani za zbrodnie przodków. Nam też jest przykro, że zginęło tylu niewinnych ludzi", powiedziała 18-letnia Susan Fischer.
Na pytanie, co podobało się najbardziej, padały różne odpowiedzi. "Najfajniejszy był dla mnie pierwszy dzień, gdyż mieliśmy od samego rana styczność z polskimi uczniami. Poznawaliśmy się wzajemnie, wspólnie śpiewaliśmy piosenki zarówno polskie jak i niemieckie. Mieliśmy także możliwość nauczenia się kilku podstawowych słów po polsku. Zostaliśmy bardzo miło przyjęci przez dyrektora szkoły p. Jana Choińskiego. Uczestniczyliśmy w lekcji języka angielskiego, a także sprawdziliśmy swoją wiedzę o Polsce w quizie. Po obiedzie udaliśmy się na spotkanie z Panem Starostą, który przybliżył nam nieco powiat siemiatycki.", powiedział Christian Holstein.
"Najlepsze było to, że mogliśmy poznać polską kulturę i tradycje. Mimo że 6 dni to niewiele, dowiedziałam się bardzo dużo. Zaskoczyło mnie np. to, że uczniowie przychodzą do szkoły ubrani elegancko. U nas nie nosi się białych koszul z okazji ważnego wydarzenia czy rocznicy. Mieliśmy okazję nauczyć się polskiego tańca narodowego, poloneza, co sprawiło nam dużą przyjemność", dodaje Sandra Bunk.
"Najlepsze było jedzenie. Zdziwiło mnie jednak to, że obiad składał się z dwóch dań, bo w Niemczech zazwyczaj tylko z jednego.", Anna Neubauer.
"Najbardziej podobała mi się sobota, gdyż był to dzień u polskich rodzin. Wszyscy zostaliśmy ugoszczeni bardzo ciepło i serdecznie. Mieliśmy okazję spróbować polskich dań, a także zobaczyć jak wygląda dzień z życia polskiej rodziny. Jest to niezapomniane doświadczenie.", powiedziała Susan Fischer.
A co dał młodym Niemcom ten kilkudniowy pobyt w Polsce?
Timo, 18-letniemu chłopakowi bardzo wiele: "Oprócz tego, że nauczyłem się kilku słówek po polsku, poznałem dużo młodych ludzi, którzy są bardzo przyjaźni i otwarci, chętnie nawiązują nowe kontakty. Dzięki nim czas pobytu w Siemiatyczach upłynął w miłej i niezapomnianej atmosferze". "Mogliśmy się przekonać, że ludzie są tacy sami nieważne z jakiego kraju pochodzą.", dodaje Christian.
Pobyt młodzieży niemieckiej przyniósł obopólną korzyść. Zostały nawiązane nowe przyjaźnie mimo bariery językowej. Uczniowie uczący się języka niemieckiego mogli sprawdzić swoje umiejętności językowe i zmotywować się do dalszej nauki, gdyż jak się sami przekonali nauka języków obcych jest bardzo ważna.
Dowodem tego, że pobyt w Polsce może być udany jest fakt, iż 4 uczennice z Niemiec uczestniczyły w wymianie po raz drugi. Wszyscy nie mogą się już doczekać kolejnego spotkania, tyle że tym razem w Niemczech. Ale na to trzeba poczekać do września.
(er)