accessible

Numery archiwalne

Cenzor 3/76

KAROLINA -STUDNIÓWKA OBSERWATORKA

W sobotę, 16 stycznia o godzinie 18:00 odbyła się pierwsza w tym roku studniówka uczniów naszej szkoły. W restauracji „Kresowiak” bawili się uczniowie klas IIIA, IIIB i IIIC z wychowawcami: Moniką Basistą, Urszulą Burakowską i Krzysztofem Jermakowiczem. Tradycyjnie, na początku uczniowie z osobami towarzyszącymi zatańczyli poloneza w obecności dyrekcji szkoły, rodziców, nauczycieli, wychowawców, księży oraz wicestarosty siemiatyckiego Marka Bobla.

 

Podziękowania ze strony uczniów i rodziców kierowane do nauczycieli, a także najlepsze życzenia powodzenia na maturze ze strony rodziców i nauczycieli składane maturzystom stanowiły następny, bardzo miły element części oficjalnej. Wychowawcy otrzymali również muzyczne upominki w postaci specjalnie dla nich zadedykowanych piosenek. Tradycją stał się już polonez tańczony o północy przez uczestników studniówki – maturzystów, nauczycieli oraz osoby towarzyszące. Dzięki oprawie muzycznej zespołu "UNIKAT" oraz wspaniałej atmosferze zabawa trwała do białego rana.

KAROLINA

Pawka- studniówkowy obserwator :)

Dnia 23 stycznia (sobota) o godzinie 19:00 rozpoczęła się druga studniówkowa impreza tego roku. Gospodarzami tego uroczystego wydarzenia były klasy 3D i 3E wraz ze swoimi wychowawcami- paniami Barbarą Łubą i Jolantą Kalinowską. Impreza odbyła się w siemiatyckiej restauracji ,,Kresowiak”. Już wchodząc do hotelu, można było zauważyć  uczniów, którzy oczekują na nauczycieli, było to bardzo miłe. Kiedy wszyscy już przybyli, można było zaczynać. Tradycyjnie rozpoczęto od tańca. Uczniowie wraz z osobami towarzyszącymi zatańczyli poloneza. Było to nowatorskie wykonanie, ponieważ taniec ten zatańczono w rytm staropolskiej pastorałki, dzieło zwieńczono hejnałem Miasta Siemiatycze. Takie wykonanie oraz pomysł realizacji poloneza zawdzięczamy panu Krzysztofowi Szyszko. To on zarówno na tej, jak i na po przedniej studniówce przygotował licealistów do tańca. Następnie przyszedł czas na podziękowania skierowane w stronę nauczycieli, wychowawców i rodziców. Po części oficjalnej każdy ze zgromadzonych uczestników imprezy zasiadł do stołu, ponieważ przyniesiono pierwszy posiłek tego wieczoru. Po spożyciu zupy na stołach pojawiło się danie na gorąco. W czasie rozdawania  poczęstunku każdej parze siedzącej przy stole zostało zrobione pamiątkowe zdjęcie. Następnym punktem imprezy były zdjęcia klasowe. Na pierwszy ogień ruszyli uczniowie z klasy 3D, po kilku ujęciach  do wspólnej fotki poproszono też ich osoby towarzyszące. Po piętnastu minutach w końcu na środek mogła wyjść druga klasa – 3E. Kamerzyści pod dowództwem pana Jarosława Kasperuka pieczołowicie ustawiali swoje ,,obiekty”, bowiem chcieli, aby wszystko wyszło niemal perfekcyjnie. Następnie miał miejsce walc nauczycieli z uczniami. Zaraz po tym tańcu utworzono tzw. pokój vipowski. DJ namawiał wszystkich chętnych, aby szli do tego pomieszczenia. Można tam było zrobić sobie zdjęcie, solo, w parze czy też grupowe z wieloma ciekawymi rekwizytami. Nic więc dziwnego, że wiele osób prędko ruszyło w tamtą stronę. Impreza trwała w najlepsze, była może już mniej więcej 21:00. Sam też postanowiłem ruszyć do tajemniczego pokoiku. Pomyślałem: ,, Kto wie może i mi cykną fajne zdjęcie, na fejsa jak znalazł”. Tak zrobiłem, nawet nie spodziewałem się, że wchodząc na korytarz, zobaczę tyle kibiców. Autentycznie, byłem zdziwiony całą sytuacją, jednak sam dołączyłem do głośnego dopingu. Spora ilość osób, zamiast tańczyć, oglądała telewizję, jednak nie ma co się im dziwić, był to mecz naszej reprezentacji, a  uczniowie klas IIID i E potrafią grać i emocjonują się piłką ręczną. Polska wówczas mierzyła się  z Norwegią. Niestety przegraliśmy 28:30. Po tych niecodziennych wydarzeniach wszystko wróciło do normy. Mecz się skończył, a każde zranione kibicowskie serce powróciło na parkiet. Wbrew zasady to tylko jeden mecz, a własna studniówka jest tylko raz w życiu. Kolejnym miłym elementem były ponowne podziękowania, tym razem już konkretnie skierowane do wychowawczyń. Na początku wystąpili podopieczni pani Jolanty Kalinowskiej, zadedykowali jej piosenkę, utworzyli kółko, a nawet kilku uczniów specjalnie dla niej zaśpiewało. Na sam koniec otrzymała statuetkę Oscara za najlepszą rolę nauczyciela.  Po klasie 3E nadszedł czas na rówieśników z IIID, jednak oni szykowali coś extra i mieliśmy drobną przerwę. DJ Valdi wypełnił ją w 100%. Ogłosił drobny konkurs, do niego potrzebował trzy chętne dziewczyny. Kandydatki szybko się znalazły i DJ zaczął wyjaśniać zasady. Licealistki musiały nałożyć na pompkę balon i tak go pompować, aby poddał się i pękł. W zabawie brały udział: Kamila, Emilia oraz Ania. Całą konkurencję wygrała Ania odpowiednio przed Kamilą i Emilią. Zwyciężczyni mogła wybrać sobie, którą chcę czekoladę. Show przyniosło wiele radości. Po takich emocjach na środek parkietu wyszła klasa 3D. Zadedykowali pani Barbarze Łubie piosenkę oraz całe przedstawienie artystyczne. Wodzirejem tego wszystkiego był Jakub Sidorowicz. Całusów i przytuleń nie było końca, widać, że uczniowie kochają wychowawcę. Pani Łuba może być dumna ze swojej klasy. Na koniec okrzyknięto ją królową klasy, włożono koronę i podarowano berło. W tym momencie pani Barbara Łuba mogła już prawomocnie rządzić swoimi pupilami. Po tej całej inscenizacji zasiedliśmy do stołów, bowiem przyszło kolejne danie. Później ruszono w wir zabawy, która miała trwać do białego rana. W tak zwanym międzyczasie jednak nie zabrakło dodatkowych wrażeń. Koło północy cała sala zatańczyła poloneza. Oprócz tego DJ  miał przygotowane dla uczestników różne ciekawe zawody typu: ,Jaka to melodia? czy też Familiada. Były to bardzo rozrywkowe konkursy, które zostawiły wiele emocji w uczestnikach. Kiedy ludzi było już co raz mniej, DJ Valdi postanowił rozerwać towarzystwo. W rytm belgijki każdy się pobudził i ruszył jak porażony piorunem do tańca. Przy końcu utworu sala skandowała: ,,Jeszcze raz, jeszcze raz”. Belgijkę odtańczyliśmy 3 razy :). Impreza skończyła się o piątej rano. Zapewne pominąłem niektóre istotne sprawy i wydarzenia, ale było tego tak dużo, że musiałbym siedzieć z notesem przy stole i wszystko notować. Dziękuję wszystkim za wspaniałą studniówkę i powodzenia na maturze. :)

Pawka

 

Spotkanie z panią Agnieszką Korzeniewską

Nasza szkoła od dawna stawia nie tylko na naukę oraz rzetelną wiedzę ucznia, ale także na jego rozwój duchowy i przygotowanie do samodzielnego życia. W ramach tych starań organizowane są częste spotkania z absolwentami naszego liceum, mające na celu przybliżyć nam ciekawe historie zaproszonych gości.  12 lutego wybrane klasy I i II  miały okazję poznać Panią Agnieszkę Korzeniewską, mieszkającą w Brukseli, autorkę książek „Zabiorę Cię jesienią do Brukseli” oraz „W deszczu tańcz”.

Podczas spotkania Pani Agnieszka przedstawiła nam swoją historię o poszukiwaniu szczęścia w życiu, dążeniu do samorealizacji i spełnienia. Odpowiadała na nasze pytania i motywowała nas do pracy nad sobą, do rozwijania swoich pasji i nierezygnowania z marzeń. Mieliśmy także okazję zobaczyć bloga autorki, na którym pomaga, motywuje oraz inspiruje wiele osób do aktywnego działania i wiary we własne siły. W trakcie rozmów została także rozlosowana książka pani Korzeniewskiej oraz wiele innych gadżetów, a wszyscy chętni mogli zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z naszym gościem.

 

Podczas spotkania pani Agnieszka na swoim przykładzie pokazała nam, że pasja może stać się sposobem na życie i trzeba jej w sobie szukać niezależnie od wieku i etapu życia, na którym się znajdujemy. Głosiła, że doświadczenie i popełnione błędy są tylko drogowskazami na ścieżce ku wymarzonemu celowi. Spotkanie było bardzo interesujące i skłaniało do refleksji, dlatego zachęcam do przeczytania książek naszej absolwentki.:)

Joanna Trojanowska

 

 

ŚWIĘTO ZAKOCHANYCH-NA CO NAM TO?

14 lutego-Walentynki-głoszą napisy w kalendarzach. Już od początku lutego w sklepach znajdziemy serduszka, misie, śmieszne gadżety dotyczące tego święta. Ale czy aby na pewno to święto jest nam potrzebne?

"Do Polski obchody walentynkowe trafiły w latach 90. XX wieku z kultury francuskiej i krajów anglosaskich"- czytamy w Wikipedii. Skoro jest to tradycja angielska i francuska, czy i my, Polacy, powinniśmy  wprowadzać ją w swoim pięknym kraju? Niekoniecznie. Tak naprawdę jest to kolejny łatwy sposób na zarobienie pieniędzy. Wielkie czerwone serca, w gazetach teksty o miłości, a  nade wszystko, sklepy prześcigające się, który będzie miał lepszą wystawę walentynkową. Po co to komu? Przecież, jeżeli ludzie się kochają, to mówią to sobie na co dzień, nie tylko od święta, prawda? Dlatego uważam, że istnienie święta zakochanych jest bezsensowne.
Będąc singlem, w Walentynki miałam ochotę zostać w domu, w ciepłym łóżku z gorącą herbatą. Niestety, gdy ten dzień wypadał w środku tygodnia, musiałam pójść do szkoły. Widząc wszechobecne serduszka, zakochanych stojących w kątach, kartki roznoszone przez pocztę walentynkową, miałam odruch wymiotny. Najczęściej po całym dniu ja, jak i pewnie większość singli, wieczorami miałam wielką deprechę. Marzyłam o całusach, przytulaniu, prezentach i słodkich słówkach szeptanych do ucha. Czekałam na swojego księcia z bajki.
Teraz, gdy znalazłam swoją drugą połówkę, nadal myślę, iż walentynki są tandetne, przereklamowane i niepotrzebne, bo każda normalna para docenia to, że jest razem nie tylko raz w roku. Ważne jest, aby nie kochać tylko na pokaz, nie okazywać miłości wyłącznie 14 lutego. Walentynki zadomowiły się u nas na dobre, wiele osób przeklina to święto, zwłaszcza osoby samotne. Apeluję do zakochanych, aby w tym dniu amory zatrzymali na czas pobytu w zaciszu domowym i oszczędzili biednym singlom obserwowania ich miłości w miejscach publicznych!

 

STOP WALENTYNKOM!

 

WIELKI POST W KOŚCIELE KATOLICKIM

Co to jest Wielki Post i jakie ma znaczenia w życiu chrześcijan?

Najstarszym świętem chrześcijańskim i przez pierwsze trzy wieki jedynym świętem była Wielkanoc - Pascha, czyli przejście Jezusa Chrystusa przez mękę i śmierć do zmartwychwstania, czyli nowego życia w chwale. Do obchodu tak wielkiego święta chrześcijanie przygotowywali się bardzo starannie. Różny był jednak okres tego przygotowania w różnych czasach i regionach chrześcijańskiego świata. 
Najstarszą formą przygotowania do świętowania Paschy - Wielkanocy był post. Praktykowano go przez dwa dni poprzedzające Wielkanoc, to jest w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Post ten, trwający czterdzieści godzin, nazywano postem paschalnym, ponieważ wiązał się z przeżywaniem Paschy Chrystusa i godnym jej sprawowaniem. Z tego prawzoru przygotowania do świętowania Wielkanocy poprzez „post paschalny” zaczął się rozwijać okres długiego „postu paschalnego”. Okres ten trwał najpierw jeden tydzień, bezpośrednio poprzedzający Wielkanoc (tak było w Egipcie w III wieku). Sobór nicejski w 325 r. określił czas do czterdziestu dni postnych. Zasadniczy kształt, choć jeszcze nie ostateczny, przygotowania do Wielkanocy, jako okres czterdziestodniowy, znany był w Kościele Zachodnim w IV wieku. Dni postne obliczano od Wielkiego Czwartku wstecz - tak więc początek postu przypadał na szóstą niedzielę przed Wielkanocą, czyli pierwszą niedzielę Wielkiego Postu. Liczbę czterdziestu dni postu przejął Rzym od Kościoła Wschodu. Ponieważ niedziele były wolne od postu jako tygodniowej Paschy, stąd dni postnych było tylko 34, a dodając Wielki Piątek i Wielką Sobotę - 36 dni rzeczywistego postu. Na przełomie VI i VII wieku dla uzyskania liczby czterdziestu dni rzeczywistego postu dodano brakujące cztery dni, przesuwając początek Wielkiego Postu z niedzieli na środę, zwaną Środą Popielcową. 
Liczba 40 występuje w Biblii i ma znaczenie symboliczne. Przywodzi na pamięć starodawne wydarzenia, takie jak 40 dni potopu, poprzedzającego zawarcie przymierza przez Boga z Noem; 40 lat wędrówki Izraela po pustyni ku ziemi obiecanej; 40 dni przebywania Mojżesza na górze Synaj, gdzie otrzymał on od Boga Jahwe tablice Prawa; 40 dni uciekał do góry Horeb prorok Eliasz przed mściwą Jezebel, żoną Achaza, króla Izraela. A nade wszystko symboliczna liczba czterdzieści dni postu wiąże się z okresem Chrystusowego przygotowania do swojej Paschy przez pobyt na pustyni, naznaczony samotnością, modlitwą i walką z szatanem (por. Mt 4, 1-11). Walka ta zakończyła się ostatecznym zwycięstwem Chrystusa nad szatanem, grzechem i śmiercią oraz chwalebnym zmartwychwstaniem. 
Liturgia Wielkiego Postu koncentruje się wokół trzech tematów, które raz po raz przewijają się w modlitwach i czytaniach biblijnych tego okresu. Są nimi: chrzest, pokuta i Męka Pańska. Tematy te pojawiają się bardzo wcześnie. Mają też swoje uzasadnienie historyczne. Wielki Post był czasem bezpośredniego przygotowania katechumenów do przyjęcia chrztu w Wigilię Paschalną oraz czasem pojednania publicznych grzeszników z Kościołem przez „mozolny chrzest” pokuty (spowiedź św.), które miało miejsce w poranek Wielkiego Czwartku. W liturgii ich obecność podkreślono przez dobór odpowiednich czytań biblijnych i modlitw. Kiedy zaczęła powoli zanikać instytucja katechumenów i praktyka publicznej pokuty, wtedy zyskało na sile rozważanie cierpień i śmierci Chrystusa i stało się ono przedmiotem kazań pasyjnych głoszonych w XIII wieku. Szczególną rolę w podkreślaniu Męki Pańskiej przypisywać należy misjonarzom iroszkockim, którzy w XVII i XVIII wieku prowadzili misje ludowe. Okres Wielkiego Postu był wykorzystywany przez nich dla przygotowania wiernych do spowiedzi wielkanocnej. Obrazowe ukazywanie przez kaznodziejów Męki Chrystusa wsparte zostało powstałymi na początku XVIII wieku Gorzkimi Żalami oraz Drogą Krzyżową wprowadzoną do kościołów, najpierw przez Zakon Franciszkanów, również na początku XVIII wieku. 
Rozwój liturgii wielkopostnej sprawił, że wszystkie dni powszednie miały własny formularz mszalny. Formularze te są w mszale do dziś. Ubogacają one liturgię w aspekcie teologicznym. Każdy z nich jest wspaniałą katechezą biblijną, zawierającą wiele wskazówek etycznych dla chrześcijanina. W przeszłości dla katechumenów były pomocą w przygotowaniu do przyjęcia chrztu. Równocześnie dla pokutników były pouczeniem, aby się nawracali oraz nie popadali na nowo w grzechy już odpokutowane. Dziś dla wszystkich wiernych teksty te są zachętą do życia łaską sakramentu chrztu i do przestrzegania zobowiązań z niego wynikających. Są też zachętą do życia, łaską i duchem sakramentu pokuty i pojednania. Przypominają, że należy unikać grzechu, który obraża Boga, i tego wszystkiego, co do grzechu prowadzi.

Jakie tradycje typowo katolickie towarzyszą temu okresowi?

Nasi przodkowie, zwłaszcza mieszkańcy wsi, przez całe wieki bardzo gorliwie wypełniali zalecenia Kościoła na Wielki Post, zgodnie z przysłowiem, które mówiło, że "Polak woli rękę stracić niż złamać post". W wielu domach mięso, tłuszcze zwierzęce a nawet cukier, miód i nabiał na całe sześć tygodni znikały ze stołów. Żywiono się głównie żurem postnym, kartoflami, gotowaną i surową kwaszoną kapustą, gotowaną brukwią, suszonymi śliwkami, śledziami i chlebem. Tylko w niedziele pozwalano sobie na trochę lepsze i obfitsze potrawy. Na szlacheckich dworach i niektórych bogatych plebaniach post nie bywał zbyt dokuczliwy, bo spożywano tam wiele dań rybnych, przyrządzanych na różne sposoby oraz pieczywo, masło, jaja, mleko i sery. Podczas Wielkiego Postu wiele osób rezygnowało z picia alkoholu i palenia tytoniu. Fajki i woreczki z tytoniem odkładano do schowków i sięgano po nie dopiero w Niedzielę Wielkanocną. Odkładano także instrumenty muzyczne. Niedozwolona była muzyka, ustawały śpiewy, wszelkie zabawy i spotkania, a młodzież i dzieci karcono za głośniejsze śmiechy i krzyki. Życie towarzyskie zastępowały wspólnie odmawiane modlitwy, czasem – głównie na dworach – wspólna lektura pobożnych książek. Tę wielkopostną ciszę, spokój i powagę przerywały niegdyś, prawie już zapomniane, obchody półpościa. Oznaczały one, że zbliża się wesoły czas świąteczny i że pora rozpoczynać wielkie, wiosenne porządki oraz inne przygotowania do świąt Wielkanocnych.

Popielec
To początek Wielkiego Postu. Sam zwyczaj posypywania głów popiołem na znak żałoby i pokuty, celebrowany w Środę Popielcową, znany jest w wielu kulturach i tradycjach, m.in. w starożytnym Egipcie, u Arabów i w Grecji. W liturgii pojawił się w VIII w. Pierwsze świadectwa o święceniu popiołu pochodzą z X w. W 1091 r. papież Urban II wprowadził ten zwyczaj jako obowiązujący w całym Kościele. W tym też czasie ustalono, że popiół do posypywania głów wiernych ma pochodzić z palm poświęconych w Niedzielę Palmową poprzedniego roku. Księża sypiąc popiół na głowy, przypominają wszystkim o śmierci, przemijaniu i znikomości rzeczy ziemskich słowami: "Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz" lub: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". Wielkopostny rytuał posypywania głów popiołem został wprowadzony do liturgii Kościoła ok. IV w. i aż do X w. przeznaczony by wyłącznie dla osób publicznie odprawiających pokutę. Po ceremonii tej pokutnicy musieli opuścić kościół, a progi świątyń wolno im było przestąpić dopiero po spowiedzi wielkanocnej w Wielki Czwartek, obchodzony jako dzień odpuszczenia grzechów i pojednania z Kościołem. Później sypanie popiołu na głowę stało się obrzędem stosowanym wobec wszystkich wiernych oraz znakiem pokuty i żalu za grzechy.
W ten szczególny dzień obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych i post ścisły (trzy posiłki w ciągu dnia, w tym tylko jeden do syta). Prawem o wstrzemięźliwości są związani wszyscy powyżej 14. roku życia, a prawem o poście – osoby pełnoletnie do rozpoczęcia 60. roku życia.
Prawo kanoniczne nie nakłada na wiernych obowiązku uczestniczenia w tym dniu w Eucharystii. Jest to jednak powszechną praktyką, z której nie powinno się rezygnować bez ważnej przyczyny.

Zazwyczaj z tym czasem kojarzą nam się różnego rodzaju wyrzeczenia. Czemu one mają służyć?

Pierwszorzędnym czynnikiem postu było duchowe ćwiczenie, by być bardziej dyspozycyjnym do rozpoznania i pełnienia woli Bożej. Pokusy na pustyni, jakie Jezus przeżywał upodabniając się tym do każdego z nas, są wyraźnym przypomnieniem, że na tym świecie są ważniejsze rzeczy od jedzenia i picia. I to jest również główne znaczenie postu chrześcijańskiego: wzmacniać ducha w drodze do Boga, pozbywając się przywiązań doczesnych nie mających z Nim ściślejszego związku. Dyspozycyjny względem Boga charakter postu Jezusa był też dlatego zawsze złączony z modlitwą. Często widzimy Jezusa modlącego się przed podejmowaniem ważniejszych wyzwań życiowych. Modlitwa ta była zawsze złączona z postem, który czasem polegał też na nocnym czuwaniu, czyli na odbieraniu sobie snu. W ten sposób Jezus wzmacniał swego ducha, odczytując wolę Bożą. Oddając z kolei swoje życie na krzyżu stał się przykładem prawdziwej jałmużny, czyli służenia swoim życiem innym.

Podobną rolę w atmosferze modlitwy i jałmużny post odgrywa u chrześcijan. Jest on przede wszystkim czynnikiem wzrostu duchowego w łasce Jezusa Chrystusa. Wiemy to na podstawie dyskusji z faryzeuszami, którzy swego czasu zarzucili Jezusowi, że zarówno On sam, jak i Jego uczniowie, nie pościli. Wtedy Chrystus miał odpowiedzieć, że panna młoda nie potrzebuje pościć, skoro Pan Młody jest z nią. Przyjdzie jednak czas, że zabiorą jej Pana Młodego i wtedy zacznie pościć (Mk 2,19-20). Pan Młody został zabrany podczas męki, śmierci i zmartwychwstania, odkąd dla chrześcijaństwa rozpoczął się czas duchowego ćwiczenia w Chrystusowej łasce. Chrześcijanie poszczą, by rozwijać swoje życie duchowe i wzrastać w łasce Bożej, tzn. być bliżej Boga w Chrystusie. Post przybiera swoją szczególną skuteczność wespół z modlitwą, w której zdajemy się całkowicie na działanie woli Bożej. Przykład tego mamy w wypędzeniu złego ducha przez Jezusa, którego nie mogli przegonić apostołowie, ponieważ brakowało im większej dyspozycyjności dla Boga, czyli modlitwy i postu (Mk 9,28-29). Pod tym względem można uważać, że post jest tym dla ciała, czym modlitwa dla ducha; albo, że post jest modlitwą ciała. Tak też odczytywali post pierwsi asceci chrześcijaństwa, a później zakonnicy i mnisi Kościoła.

 

Opr. Ks. Rafał Zbucki

 

WIELKI POST

W CERKWI PRAWOSŁAWNEJ

 

Wielki Post

Dla wspólnoty chrześcijańskiej, tak Wschodniej jak i Zachodniej, okres Wielkiego Postu – siedmiu tygodni poprzedzających Wielkanoc – zajmuje szczególne miejsce w kalendarzu liturgicznym.

W Kościele Prawosławnym Wielki Post rozpoczyna się dwa dni wcześniej niż na Zachodzie. Nazywany jest przez prawosławnych teologów „WIOSNĄ DUCHOWĄ”. W prawosławiu Wielki Post to pokajanie (gr. metanoia) – przemiana, zmiana postawy, zmiana zdania, to nie tylko popiół, ale też otwierające się kwiaty. To czas oczekiwania na największą radość dla chrześcijanina. Z pewnością to nie przypadek, że czas Wielkiego Postu nie następuje jesienią, kiedy spadają liście i dni stają się krótsze, ani też w zimie, gdy drzewa są nagie, a wody zamarznięte, lecz na wiosnę, gdy pękają lody i wszędzie pojawia się nowe życie.

Dla prawosławnych pościć – znaczy uczyć się opanowywać, zwyciężać w sobie to, czego „mi się chce”, zmuszać siebie do słuchania w sobie, tego co „powinienem”, podporządkowywać swojej duszy ciało. Wszyscy bywamy niekiedy źli, ale staramy się również być takimi, jakimi uczy nas być Jezus Chrystus. A to nie tak lekko, to nie staje się samo i wymaga od nas znacznego wysiłku. Pościć to znaczy wstrzymywać się od tego jedzenia, które szczególnie lubimy czy od wygód i rozrywek, zmuszać siebie do czynienia tego, co dla nas nie jest łatwe, wzmacniać nasze siły w walce ducha z ciałem. Jak sportowcy i atleci powinni trenować, aby osiągnąć sukces, tak i chrześcijanie powinni umacniać swoją wolę i siły w walce ze wszystkim, co jest w nich nie od Boga.

Pościć – znaczy nie tylko nie jeść potraw z mięsa i nabiału. Pościć to znaczy jeść z pokorą, nie chwaląc się tym, nie osądzając tych, którzy nie poszczą. Jezus Chrystus powiedział: „Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą… Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu…” (Mat. 6, 16-18). Miarę powinniśmy zachować nie tylko podczas spożywania pokarmów, ale powstrzymywać się także należy od wszelkiego innego grzechu dokonywanego wszelkimi naszymi zmysłami.

Wielki Tydzień

Szczególne dni przed Wielkanocą to Wielki Tydzień. Nabożeństwa odprawiające się w tych dniach w prawosławnych świątyniach, upamiętniają ostatnie chwile ziemskiego życia Chrystusa, Jego cierpienie, ukrzyżowanie, śmierć i złożenie do grobu.

W Wielki Piątek  w cerkwiach prawosławnych nie odprawia się Liturgii eucharystycznej, gdyż jest to dzień największej żałoby, która jest nie do pogodzenia z radością uczty eucharystycznej. Odprawiane jest tego dnia nabożeństwo zdjęcia z krzyża i złożenia do grobu ciała Jezusa. Całun (scs. płaszczenica) wynosi się na środek cerkwi, gdzie pozostaje do wigilii Paschy.

Przed tym całunem odprawiane jest w Wielki Piątek szczególne nabożeństwo „Płacz Bogurodzicy”, w którym uwaga jest zwrócona na cierpienia Matki Bożej, towarzyszącej Synowi w Jego drodze krzyżowej.

Cechą charakterystyczną nabożeństw Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty jest przenikająca ich smutek Jutrznia Wielkiej Soboty, jutrznia pogrzebu Chrystusa, na ogół odprawiana w Wielki Piątek wieczorem.

W Wielką Sobotę odprawia się Liturgię eucharystyczną z 15 czytaniami ze Starego Testamentu. Jest to dawna Liturgia paschalna, związana z chrztem katechumenów w noc paschalną. Podczas tej Liturgii zmienia się obrusy ołtarzowe na białe (przez okres Wielkiego Postu są one w kolorze czarnym) , czemu towarzyszy śpiew będący zapowiedzią zmartwychwstania.

Po tej Liturgii dokonuje się poświęcania pokarmów wielkanocnych. Wierni przybywający do cerkwi oczekują wieści o zmartwychwstaniu Zbawiciela. Tajemnica ta już dokonała się w Otchłani, ale świat czeka na ogłoszenie tej nowiny.

Główne nabożeństwo Wielkiej Nocy rozpoczyna się w cerkwiach najczęściej o godzinie 23.30. Przed Jutrznią Nocy Paschalnej, w ciszy kończącej się soboty, kapłani i lud wychodzą z cerkwi. Procesja zatrzymuje się przed zamkniętymi drzwiami świątyni. Przez krótką chwilę te zamknięte drzwi symbolizują Grób Chrystusa, śmierć i otchłań. Kapłan czyni znak krzyża i pod tą mocą drzwi otwierają się. Bramy otchłani zmieniły się w bramy królestwa.

Zaczyna się jutrznia paschalna, której głównym elementem jest śpiew Kanonu paschalnego św. Jana z Damaszku:

„Zmartwychwstania dzień! Rozjaśnijmy twarz, ludy! Pascha, Pańska Pascha! Ze śmierci do życia, i z ziemi do nieba, Chrystus Bóg nas wiedzie, hymn zwycięstwa nucących. Chrystus powstał z martwych!

Data Wielkanocy

W tym roku kalendarzowym chrześcijanie obrządku zachodniego będą świętować Wielkanoc 27 marca, a chrześcijanie obrządku wschodniego 1 maja. Jest to największa możliwa różnica w dacie świętowania Wielkanocy. Data świętowania Wielkanocy w Kościele Prawosławnym ustalana jest na podstawie postanowień z I Soboru Powszechnego w Nicei z 325r, gdzie zatwierdzono, że  Niedziela Wielkanocy wypada w niedzielę, która następuje po pierwszej pełni księżyca po równonocy wiosennej. Jeżeli pełnia księżyca przypada w niedzielę, Wielkanoc wypada w następną niedzielę. Święta Paschy nie mogą przypadać przed pascha żydowską.

 

Opr. Joanna Juchnowska

Irracjonalny regulamin

Siedzenie na podłodze w czasie przerw? Dlaczego nie miałabym poruszać tego problemu? Oczywiście mogłabym pisać o czymś innym, może nawet ważniejszym, ale chyba dyskusja na temat co najmniej dziwnych zasad dotyczących oczekiwania na kolejną lekcję jest też potrzebna, prawda?

Przychodząc do liceum, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jednym z problemów będzie szukanie sobie miejsca, aby odpocząć na przerwie po trudach lekcji. Nie przechodziło mi przez myśl, że siedzenie na korytarzu będzie zabronione. Ale dlaczego? Odpowiedzi na to pytanie mogą być dwie. Pierwsza z nich jest oczywista, są regulaminy, zasady i musimy się do nich stosować. Druga jest taka, że dyrekcja troszczy się o nasze zdrowie, ponieważ nie chce, aby uczniowie chorowali z tego powodu, że siedzą na zimnej podłodze. Możemy więc stwierdzić, że szkoła zapewnia nam należyte bezpieczeństwo. Bezpośrednio na myśl nasuwa się kolejne pytanie, gdzie mamy odpoczywać. Nie mówię tu o krótkich przerwach, bo mijają one jak z bicza strzelił. Człowiek nie zdąży wyjść z jednej sali, a idąc na kolejną lekcję, już słyszy dzwonek i zaczyna się kolejna godzina męczarni. Mówimy tu jednak o długiej przerwie, trwającej prawie pół godziny. Każdy z dyżurujących nauczycieli zwraca nam uwagę, kiedy siedzimy na podłodze, mówiąc „Proszę wstać i iść usiąść na ławce”. Wielu z nas myśli :„Gdzie mamy je znaleźć, skoro wszystkie są zajęte?”

Wiadomo, najgorzej mają pierwszaki, ponieważ są najmłodsze w szkole, a ławki zajmowane są najczęściej przez starszych. Żaden z nowo przybyłych do szkoły uczniów nie podejdzie do drugo- czy trzecioklasisty i nie powie „Ej, ty weź zejdź, bo chcę tu usiąść.” A nikt ze starszych nie zlituje się nad małym, biednym, zagubionym pierwszaczkiem i nie powie „Chodź, usiądź, chętnie ustąpię ci miejsca.” Absurd. Przecież siedzenie na podłodze nikomu nie przeszkadza,  a korytarze są wystarczająco szerokie, aby uczniowie, nauczyciele czy pracownicy szkoły mogli się nimi przemieszczać bez żadnych przeszkód. Poza tym jesteśmy w szkole średniej, nie w przedszkolu, nie podstawówce, w których na korytarzach pałętają się i grają w berka małe dzieci, mogące się przewrócić i rozbić sobie kolanko, a później poskarżyć się mamusi.
Nie twierdzę, że zakazu dotyczącego tego problemu nie ma niegdzie zapisanego i że jest to wymysł nauczycieli, ale nikt nie przedstawiał nam, uczniom prawdziwego powodu, dlaczego zabronione jest siedzenie i odpoczywanie na podłodze w czasie przerw. Nie zapominajmy, że w naszej szkole odbywają się także lekcje wychowania fizycznego, często męczące, po których ciężko jest stać na równych nogach, np. w czasie długiej przerwy. Co wtedy? Oczywiście, kiedy jest ciepło i możemy wychodzić na zewnątrz, można znaleźć wolną ławkę, ale zimą, gdy wszyscy uczniowie są w szkole? Dlatego dla mnie taki zakaz jest niewytłumaczalny, chyba że prawdą jest to, że nauczyciele w szczególny, choć dość dziwny sposób wykazują szczerą troskę o nas i o nasze zdrowie oraz chcą uniknąć tego, abyśmy nie tracili czasu, czekając w kolejkach do lekarzy i cały rok przychodzili do szkoły, aby się uczyć. Tak czy owak, jak by tego nie tłumaczyć, można znaleźć nie tylko drugie, ale nawet trzecie i czwarte dno tej sprawy.

 

Paulina Szeryńska

 

Czy tęsknimy za ochroniarzem?

Według wielu osób powyższe pytanie jest niepotrzebne, jednak, moim zdaniem,  ten człowiek spełniał dużą rolę. Starał się nie dopuszczać do szkoły różnych niepożądanych osób, które mogłyby źle wpłynąć na naszą placówkę oświatową, np. handlarzy narkotykami. Ponadto nie pozwalał on bez wpisu w karcie opuścić uczniowi szkoły.

Jak to wyglądało w praktyce?

Obecnie na szczęście nie spotyka się tak skrajnie patologicznych zachowań, jak wyżej wspomniane. Wobec tego możemy zapytać „Po co ochroniarz?” Wszyscy wiemy, jak prezentowała się rzeczywistość. W późniejszych miesiącach roku szkolnego kto chciał, mógł sobie wyjść ze szkoły, nawet bez wcześniejszego pokazania usprawiedliwienia. Nierzadko też zdarzało się, że niektórzy fałszowali podpisy swoich rodziców i rzecz jasna uchodziło im to płazem. Wobec tego ponownie rodzi się pytanie: „Po co ochroniarz?”

Moim zdaniem ochroniarz w szkole jest zbędny. Pieniądze wydawane na jego pracę można byłoby przeznaczyć na inne cele. Obecne rozwiązanie problemu związane z zamknięciem szkoły w godzinach lekcyjnych jest według mnie prawidłowe i nie muszą być w to zaangażowane osoby trzecie.

 

Szkolna miłość

W każdej szkole dochodzi do szkolnych miłości. Jest modna wśród współczesnej młodzieży. Niemal każdy ją przeżywa, choć jej skutki nie zawsze są dobre.

Najpiękniejszą rzeczą, która może spotkać nastolatka w szkole oprócz dzwonka jest szkolna miłość. Najczęściej są to przelotne romanse, które nie trwają długo, aczkolwiek bywają sytuacje, że znajdujemy sobie kogoś na zawsze. Wielu z nas podkochuje się w kimś, a tak naprawdę wstydzimy się podejść i zagadać do tej osoby. Wolimy tylko spoglądać na nią bądź na niego ukradkiem na przerwach i wzdychać głośno. Gdy już się przełamiemy i nawiążemy kontakt z celem naszych marzeń, wymyślamy tysiące pretekstów do wspólnego przebywania razem. Kiedy miłość powoli rozkwita i sprawy nabierają rumieńców, to czas na zmianę statusu na fejsie. Pierwsze dni tej miłosnej sielanki są przecudowne. Tylko czas z naszą drugą połową się liczy i nic więcej. Odkładamy naukę na bok i żyjemy miłością. Życie licealisty byłoby jednak nudne, gdyby zawsze było tak kolorowo. Pierwsze jedynki, pierwsze kłótnie są jak grom z jasnego nieba. Totalna klapa. Czujemy się jak psy na smyczy. Zero kontaktu z innymi. Na sms-y musimy odpisywać na czas. Cała ta atmosfera związana z ciągłymi kłótniami źle na nas wpływa. Mamy tego dość. Dochodzimy do wniosku, że to koniec. Czas odpocząć. Zmiana statusu na facebooku. Zaczyna nas irytować, że zamiast gratulacji i serduszek są smutne minki i pytania, „dlaczego?”. Cała ta sytuacja nas męczy. Czas na naukę. Kolejna porcja jedynek nic dobrego nie wróży. Nadrabiamy zaległości. Nie mamy czasu na nic oprócz książek i zeszytów. Ciągle chodzą nam myśli po głowach, co robi nasz były partner? Tęsknimy za nim. Zero skupienia i spokoju.

Część z nas sądzi, że związki w liceum, technikum nie mają przyszłości. Lepiej zająć się nauką i być prymusem, niż mieć kogoś, ciągle chodzić podenerwowanym, niewyspanym i zmęczonym. Lepiej myśleć przyszłościowo i skupić się na nadchodzącej maturze. Miłość nie zając, nie ucieknie, a szkoła to nie łazienka, byśmy w niej kiblowali.

K. J.

 

 

Wielkanoc to czas otuchy i nadziei.

Czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa

i drugiego człowieka.

Życzymy, aby Święta Wielkanocne

przyniosły radość oraz wzajemną życzliwość.

By stały się źródłem wzmacniania ducha.

Niech Zmartwychwstanie, które niesie odrodzenie,

napełni Was pokojem i wiarą,

niech da siłę w pokonywaniu trudności

i pozwoli z ufnością patrzeć w przyszłość.

 

redakcja „Cenzora”